Opowiem Wam bajkę o dziewczynce i jej wyjątkowej lalce. Ta bajka też jest wyjątkowa, bo wydarzyła się naprawdę. Dawno, dawno temu, a może to właściwe nie było, aż tak dawno. W pewnym dużym mieście, na parterze starej kamienicy, był sklep z zabawkami. Nie był to jednak taki zwykły sklep. Był co prawda niewielki, ale za to bardzo uroczy. Każde dziecko, a nawet dorosły mógł poczuć się w nim jak w bajce. Półki pełne były zabawek: skarbonki, drewniane kolejki, wiklinowe wózki dla lalek, filcowe różności dla małych dam i wiele, wiele innych wspaniałości. Wizytówką sklepu była z pewnością jego witryna, w której nic nie zostało przypadkowo położone. Zabawki w niej były starannie wyeksponowane, dzięki czemu zachęcały, aby wejść i zerknąć na pozostałe rękodzieła. Na zewnątrz sklepu, tuż nad jego witryną powiewała niebiesko-różowa markiza, a nad nią widniał duży czerwony napis „ Manufaktura Zabawek”.
Sklepik przyciągał
uwagę nie tylko najmłodszych, dorośli również przystawali na chwile i
podziwiali wystawę. Na pierwszy rzut oka zabawki niczym nie różniły się od
tych, które można kupić w dużych sklepach i marketach. Aby dostrzec ich
niepowtarzalność trzeba poznać ich historię. Te zabawki nie powstały w fabryce,
ich wygląd to zasługa wielu godzin pracy ludzkich rąk. Właściciele sklepu
odnajdywali stare, porzucone przez dzieci zabawki i tworzyli z nich nowe,
piękne i naturalne. Wszystkie zabawki w tym sklepie wykonywane były ręcznie, a
każdy ich element starannie dopracowywano. Pracownicy sklepu oczyszczali stare
zabawki, lalkom rozczesywali często mocno splątane włosy, usuwali wszelkie
zniszczone elementy, misiom pielęgnowali plusz, aby znów był miękki i
delikatny. Wszystkim drewnianym zabawkom
nadawali nowy kształt i kolor. Sami też projektowali ubranka dla lalek i inne
dodatki. Każda zabawka, która została odnowiona w „manufakturze Zabawek” miała
swój odrębny styl i charakter. Każda z nich była inna, a lalki nie miały ani
makijażu, ani butów na przesadnie wysokim obcasie, dzięki czemu wyglądały
bardzo naturalnie. W sklepowej pracowni
codziennie powstawały nowe rękodzieła, które później wystawiane były na
sprzedaż. Zabawki w tym sklepie dostawały nowe życie, znów ktoś mógł je kupić.
Były wyjątkowe nie tylko ze względu na ich przeszłość, ale też ze względu na
ich niepowtarzalność. Nigdzie nie można było kupić drugiej takiej samej lalki
czy misia. Dlatego właśnie ten sklep nie był tylko zwykłym sklepem.
W sklepowej witrynie, wśród wielu innych pięknych zabawek
leżała lalka przytulanka. Zabawka cała wykonana była z materiału i pluszu, nie
miała ani jednego plastikowego elementu. Duże niebieskie oczy i przyjazny
uśmiech miała namalowane niezmywalnymi farbami. Włosy zrobiono jej z akrylowej,
jasnej włóczki i spleciono je w dwa długie warkoczyki. Ubrana była w błękitną
sukienkę, a na nóżkach miała białe, filcowe buciki. Każda mała dziewczynka
marzyła o takiej uroczej przyjaciółce. Ta laleczka również miała już kiedyś
swoją właścicielkę, która szybko się nią znudziła i po prostu wyrzuciła.
Niestety nie wszystkie dzieci dbają o swoje zabawki, niszczą je, a później się
ich pozbywają. Na szczęście laleczka trafiła w ręce właścicieli „Manufaktury
Zabawek”, którzy zajęli się nią i sprawili, że znów wyglądała jak nowa.
Lalka przytulanka leżała w sklepowej witrynie od niedawna,
ale i tak niecierpliwie czekała, aż ktoś po nią przyjdzie. Mimo, że poprzednia
właścicielka o nią nie dbała, to wciąż miała nadzieję, że jeszcze kiedyś jakaś
dziewczynka zaopiekuje się nią i będzie przytulała każdego wieczora przed snem.
Po to właśnie są lalki przytulanki, aby je przytulać i dlatego wykonane są z
miękkich, przyjaznych w dotyku materiałów. To one mają sprawić aby dziecko
spokojnie zasnęło. Laleczka niestety nie była nigdy jeszcze przytulana. Nie
wiedziała jak bardzo może to być przyjemne.
Leżąc w sklepowej witrynie lubiła
obserwować ludzi, którzy mijali sklep i to co się wokół niego działo.
Zastanawiała się dokąd ci ludzie idą i dlaczego niektórzy się tak śpieszą, nie
zwracając przy tym uwagi na otaczający ich świat. Laleczka zauważyła, że każdy
człowiek jest inny. Jedni są wysocy, a inni niscy, jedni mają jasne włosy, a
inni ciemne. Owszem czasem widziała uderzająco podobne do siebie osoby, ale
tylko pozornie. Na pierwszy rzut oka może i byli tacy sami, ale zawsze coś ich
różniło. Mógł to być najmniejszy szczegół ale jednak każdy miał w sobie coś
wyjątkowego, niepowtarzalnego. Dokładnie tak, jak laleczka. W sklepie było dużo
pięknych lalek, ale nie było dwóch takich samych. Każda wyglądała inaczej.
Laleczke bardzo fascynowało, to co widziała za szybą witryny. Była bardzo
ciekawa świata i już nie mogła się doczekać, kiedy go choć trochę pozna. Teraz
mogła zobaczyć jedynie jego niewielki fragment.
Pewnego dnia, gdy laleczka jak
co dzień obserwowała co dzieje się wokół, jej uwagę zwróciła mała dziewczynka,
która wraz ze swoją mamą zbliżała się do sklepu. Dziewczynka wyróżniała się spośród całego
tłumu. Była bardzo wesoła, a uśmiech wręcz nie schodził jej z buzi. Trzymała
swoją mamę za rękę i energicznie podskakiwała. Laleczka już dawno nie widziała
tak radosnej i beztroskiej osoby. Gdy dziewczynka dostrzegła sklep z zabawkami
rozradowana podbiegła do jego witryny. Laleczka zauważyła, że dziewczynka jest
nawet trochę do niej podobna. Również ma niebieskie oczy i długie jasne włosy,
splecione w dwa warkoczyki. Nawet sukienki miały w tym samym kolorze. Na tym
wszelkie podobieństwa się kończyły, przecież przytulanka była zabawką.
Dziewczynka przez chwilę przyglądała się każdej zabawce, która leżała w
witrynie, po czym swoim drobnym paluszkiem wskazała lalkę przytulankę.
- Mamo kupisz mi tą lalkę? Jest taka śliczna!- wykrzyknęła
żarliwie dziewczynka. Mama podeszła do niej, ponownie wzięła ją za rękę i razem
weszły do sklepu. Tego właśnie dnia ktoś przyszedł po laleczkę, aby zabrać ją
ze sobą i się nią zaopiekować. Jakaż była radość przytulanki, gdy dziewczynka w
drodze do domu, tuliła ją w swoich drobniutkich ramionach. Nigdy wcześniej nikt
tak jej nie przytulał i dotąd nie wiedziała, że to jest, aż tak miłe. Laleczka
miała nadzieję, że tym razem trafiła w dobre ręce i dziewczynka będzie o nią
dbała.
- mam na imię Zosia, a Tobie dam na imię Tosia. Od dziś
będziemy najlepszymi przyjaciółkami- powiedziała dziewczynka i jeszcze mocniej
przytuliła laleczkę. Przytulance bardzo spodobało się nowe imię, które
wymyśliła dla niej nowa właścicielka. Do tej pory nie miała żadnego imienia,
była po prostu lalką przytulanką.
Tosia była tak wszystkim przejęta, że nawet nie zauważyła,
kiedy dotarły do domu Zosi, w którym teraz i ona zamieszka. Nowy dom laleczki
był bardzo przestronny i przytulny. Dziewczynka dokładnie pokazała przytulance
wszystkie pomieszczenia, a na koniec zabrała ją do swojego pokoju. Pokój Zosi
był wręcz idealny. Od razu było widać, że dziewczynka bardzo dba o swoje zabawki.
Wszystko w jej pokoju miało swoje miejsce, lalki i pluszaki były starannie
poukładane na półkach, a klocki i pozostałe bibeloty dziewczynka trzymała w
uroczych, kolorowych kuferkach. Tosia bardzo cieszyła się, że teraz i ona
należy do Zosi. Laleczka miała swoje miejsce na półce i jeśli Zosia akurat nie
mogła się z nią bawić zawsze tam ją odkładała. Dziewczynka nigdy nie zostawiała
swoich zabawek porozrzucanych po pokoju. Jeśli skończyła się czymś bawić
odkładała do na miejsce, bądź chowała do kuferka. Tosia lubiła, gdy dziewczynka
bawiła się nią, zabierała na spacery do parku, czy na plac zabaw, jednak
najbardziej cieszyła się, gdy dziewczynka razem z nią zasypiała. Zosia
codziennie przed snem przytulała się do swojej laleczki i spokojnie zasypiała.
Tosia czuła się wtedy bardzo jej potrzebna i miała nadzieje, że to właśnie
dzięki niej Zosia tak słodko śpi.
Zosia i Tosia stały się najlepszymi przyjaciółkami. Zosia często
dostawała nowe i ładne zabawki, którymi również się bawiła, ale tą
ukochaną zawsze była dla niej Tosia. Dziewczynka wszędzie ją ze sobą zabierała.
Bardzo dbała o nią i uważała,, aby nigdzie jej nie zgubić. Niestety pewnego
dnia stało się coś strasznego. Rano mama zabrała Zosię na zakupy do dużego
centrum handlowego, a po nich obiecała małe lody. Zosia nie lubiła jeździć na
zakupy, bo podczas nich trzeba długo chodzić od sklepu do sklepu co było nudne
i męczące, ale lody zdecydowanie ją przekonały. Dziewczynka oczywiście zabrała
ze sobą Tosię. Niestety Zosia była tak pochłonięta zakupami, a potem wyborem
lodów, że zapomniała o swojej małej przyjaciółce. Tego dnia tyle się działo, że nawet nie
pamiętała gdzie dokładnie zostawiła lalkę. Razem z mamą sprawdziły wszystkie
miejsca, w których wcześniej były, ale nigdzie nie było laleczki. Zosia była
zrozpaczona, nie mogła powstrzymać łez. Bardzo przywiązała się do swojej przytulanki
i nawet nie brała pod uwagę, że mogłaby zastąpić jakaś inna zabawka. Mama
zapewniła ją, że laleczka na pewno się znajdzie. Poinformowała ochronę o
zagubieniu ukochanej lalki i poprosiła o pomoc w jej odnalezieniu.
Zosia zostawiła Tosię na półce pod ladą w cukierni, do
której mama zabrała ją na lody. Mimo, że wokół było bardzo dużo ludzi, to nikt
jej nie zauważył, było to mało widoczne miejsce zwłaszcza dla wysokich osób.
Laleczka była przerażona. Została sama w ogromnym sklepie, wśród tylu obcych
ludzi. Nie wiedziała co dalej z nią będzie, czy ktoś ją znajdzie i co z nią
zrobi. Najbardziej bała się, że trafi do kosza i już nigdy nie zobaczy Zosi.
Bardzo chciała wrócić do swojej właścicielki, ale jej nigdzie nie było.
Laleczkę w końcu ktoś dostrzegł, ale to nie była Zosia, to nawet nie była dziewczynka.
Tosia trochę się wystraszyła, bo wiedziała, że chłopcy nie lubią lalek. Nie
była mu potrzebna i dlatego bała się, że ją wyrzuci. Chłopiec wziął lalkę w dwa
palce i popatrzył tak, jak by zobaczył coś ohydnego.
- Mamo zobacz co znalazłam! Dziewczyńska zabawka- wykrzyknął
nieco zdegustowany znaleziskiem.
- Pewnie ktoś tu ją zostawił. Na pewno jakaś mała
dziewczynka bardzo za nią tęskni. Chodź poszukamy właścicielki i oddamy jej
zgubę- powiedziała troskliwie mama chłopca.
Tosia bardzo się ucieszyła, że ktoś ją znalazł i zwrócił
Zosi. Tak naprawdę nie wiadomo, kto bardziej cieszył się ze szczęśliwego
zakończenia tej przygody, Tosia czy Zosia. Dziewczynka przytulała swoją lalkę z
całych sił i obiecała, że już nigdy, przenigdy jej nie zgubi i jeszcze bardziej
będzie na nią uważała.
Rodzice Zosi bardzo lubili dalekie podróże, ale nie takie do
parku, czy gdzieś za miasto, tylko zdecydowanie dalej. Gdy tylko przychodziło
lato, każdy pakował do walizki swoje rzeczy i wyruszali w drogę. Opuszczali dom
na kilka dni, ale ani Zosi, ani Tosi nie było z tego powodu smutno, a wręcz
przeciwnie. Małe przyjaciół dzięki takim wyprawom poznawały świat i mogły się
przekonać jaki jest duży, a zarazem piękny. To było niesamowite, ile ciekawych
miejsc można zobaczyć i jak wielu rzeczy można się dowiedzieć podczas takich
wyjazdów. Dużym przeżyciem był dla Tosi pierwszy lot samolotem. Gdy razem z
Zosia i jej rodzicami wchodziła na pokład ogromnej maszyny, zupełnie nie
spodziewała się, że za chwilę zobaczy Ziemię z tak wysoka. Była zaskoczona, gdy
po wystartowaniu samolotu wszystko zaczęło się oddalać, robić coraz mniejsze i
mniejsza, aż w końcu zniknęło gdzieś za chmurami. Tosia zastanawiała się skąd
pilot samolotu wie czy leci w dobrym kierunku , przecież nigdzie nie było
żadnych znaków. Wszędzie tylko chmury. A poza tym jak to się dzieje, że tak
duża i zapewne bardzo ciężka maszyna oderwała się od ziemi i leci tak wysoko.
Świat zawsze fascynował przytulanke, ale teraz była nim wręcz oczarowana. To
właśnie lot samolotem uświadomił laleczce jak duża jest Ziemia.
Przyjaciółki
były bardzo zaskoczone, gdy okazało się, że w innych krajach nie mówi się w
języku polskim. Spotykali ludzi, którzy mówili w jakiś dziwnych językach,
których ani Zosia, ani Tosia nie znały. Zupełnie nie rozumiały, co ktoś do nich
mówi. Zosia czasami starała się pokazać
gestami, to co chciała komuś powiedzieć, ale nie zawsze jej się udawało. To
było nawet zabawne, gdy Zosia starała się coś pokazać najlepiej jak potrafiła,
a ktoś nie wiedział o co jej chodzi. Na szczęście rodzice dziewczynki znali ten
dziwny język i w razie potrzeby jej pomagali. Tosia i Zosia zwiedziły razem wiele
przepięknych miejsc. Najbardziej podobały im się wysokie wieże i potężne
budynki, przy których one wyglądały niczym jak ziarenko piasku. Zobaczyły też
ocean, który był tak ogromny, że nie było widać jego końca. Laleczka oczywiście
zastanawiała się, gdzie jest drugi brzeg i co na nim jest. Miała nadzieję, że
jeszcze kiedyś się o tym przekona.
Mimo, że Zosia często zabierała Tosię na spacery i w dalekie
podróże, laleczka nadal wielu rzeczy nie potrafiła zrozumieć. Często
zastanawiała się, dlaczego raz na dworze świeci słońce, a raz księżyc, skąd
bierze się deszcz
Pewnego dnia, podczas zabawy w ogrodzie Zosia lekko
posmutniała, spojrzała na Tosię i powiedziała, że niedługo będzie musiała iść
do szkoły, tak jak inne dzieci w jej wieku.
- Za kilka dni będę musiała zacząć chodzić do szkoły i się
uczyć, ale nie martw się będę zabierała cię ze sobą- zapewniła i mocno
przytuliła laleczkę. Przyjaciółki dalej kontynuowały zabawę, jednak Tosia nie
mogła przestać myśleć o tym co powiedziała jej Zosia. Zastanawiała się jak
wygląda ta szkoła i czego dziewczynka będzie musiała się w niej uczyć.
Gdy wakacje się skończyły i rozpoczął rok szkolny, Tosia
uważnie przyglądała się, jak Zosia przygotowuje się do pierwszego dnia w
szkole. Dziewczynka starannie pakowała do plecaka książki, zeszyty, piórnik z
przyborami oraz niewielkie pudełko z drugim śniadanie. Oczywiście, tak jak
obiecała zabrała do szkoły też swoja przytulanke.
Jak się okazało szkoła Zosi to ogromny szary budynek, w którym
było dużo innych dzieci, chłopców i dziewczynek. Każdy tak jak Zosia miał swój
plecak i książki. Każdy poza dorosłymi, którzy stali i witali się z dziećmi.
Oni trzymali tylko w rękach dziwne, duże książki. Gdy w szkole rozlegał się
głośny dzwonek wszystkie dzieci rozbiegały się do swoich klas, gdzie ktoś już
na nich czekał. Ci dorośli, którzy wcześniej witali się z dziećmi, byli ich
nauczycielami. Nie musieli nosić plecaków, ani książek, bo oni już wszystko
wiedzieli. Teraz ich zadaniem było przekazać tą wiedzę dzieciom. Zosia zawsze
bardzo uważnie słuchała tego co mówi nauczyciel i starannie wykonywała
polecenia, które trzeba było zrobić w zeszytach bądź podręcznikach. Nauczyciele
uczyli dzieci bardzo mądrych rzeczy. Tosia ukryta w plecaku też wielu rzeczy
się nauczyła. Już wiedziała, dlaczego raz na niebie świeci słońca, a raz
księżyc, skąd bierze się deszcz i jak powstaje tęcza. To było niesamowite, że
jedna osoba może, aż tak dużo wiedzieć. Szkoła była jednak bardzo fajnym
miejscem. Zosia była wzorową uczennicą, pilnie się uczyła i uważnie odrabiała
lekcje. Szybko nauczyła się literek i cyferek, dodawania i odejmowania. Była
bardzo z siebie dumna, gdy potrafiła już płynnie czytać i rozwiązywać coraz to
trudniejsze zadania matematyczne. Dziewczynka bardzo lubiła chodzić do szkoły i
uczyć się nowych rzeczy. Poznała też dużo koleżanek i kolegów, z którymi
zaczęła spędzać coraz więcej czasu.
Tosia zauważyła, że jej przyjaciółka jest coraz mniej nią
zainteresowana. Zosia zaczęła uczyć się obcego języka, który znali jej rodzice,
a po zajęciach w szkole chodziła na lekcje tańca. Dziewczynka miała coraz
więcej zajęć i obowiązków, więc wspólne zabawy trwały zdecydowanie krócej.
Zosia coraz rzadziej sięgała po swoją lalkę przytulanke i coraz częściej
odkładała ją na półkę. Przestała też zabierać Tosię ze sobą do szkoły. W
plecaku nosiła już znacznie więcej podręczników i dla laleczki nie było już w
nim miejsca. Tosia cierpliwie czekała, aż przyjaciółka znów się nią pobawi,
przytuli albo zabierze na krótki spacer.
Zosia zaczęła dorastać i przestała interesować się
zabawkami. Zmienił się też jej wygląd. Nie nosiła już włosów splecionych w
warkoczyki, ani dziecięcych ubranek. Nie chodziła już na plac zabaw i nie
oglądała bajek. Pokój Zosi też znacznie się zmienił. Kolorowe meble z
dziecięcymi motywami zostały zastąpione innymi, mniej kolorowymi. Zosia prawie
wszystkie swoje zabawki spakowała do ogromnych kartonów, a jej rodzice gdzieś
je wynieśli. Półka, na której leżała Tosia też opustoszała. Została na niej
tylko Tosia i niewielka drewniana szkatułka, w której Zosia trzymała swoje
drobiazgi. To nie był już pokój małej dziewczynki. Teraz Zosia była już duża i
wolała spędzać czas z rówieśnikami albo poświęcić go na swoje zainteresowania,
niż bawić się lalkami. Zaczęła coraz więcej czasu spędzać poza domem bez mamy i
taty, wychodziła gdzieś sama. Nie spędzała już tak dużo czasu w swoim pokoju.
Tosia bardzo tęskniła za swoją właścicielką, która już w ogóle nie zwracała na
nią uwagi. Laleczka leżała na półce sama i czuła się taka niepotrzebna.
Zastanawiała się co rodzice Zosi zrobili z jej starymi meblami i zabawkami.
Wiedziała, że gdy komuś coś przestaje być potrzebna, to się to wyrzuca. Bała
się, że teraz gdy nie jest Zosi potrzebna, dziewczynka się jej pozbędzie.
Przecież Zosia już nawet z nią nie zasypia.
Pewnego dnia dziewczynka podeszła do półki, na której leżała
Tosia i wzięła ją na ręce. Laleczka bardzo się ucieszyła, że Zosia sobie o niej
przypomniała. Było jej już bardzo źle samej na tej półce. Miała nadzieję, że
przyjaciółka teraz chwilę się z nią pobawi, albo przytuli. Zosia popatrzyła na
nią czule i poprawiła warkoczyk, który się lekko splątał.
- Musisz się tu sama bardzo nudzić- powiedziała zatroskanym
głosem- chodź kogoś Ci przedstawię, na pewno bardzo się polubicie- dodała, po
czym razem z laleczką wyszła z pokoju.
Tosia nic z tego nie rozumiała, ale bardzo była ciekawa,
gdzie Zosia ją zabiera i kogo chce jej przedstawić. Dziewczynka weszła do
sąsiedniego pokoju, który wcześniej wyglądał zupełnie inaczej, był prawie pusty,
a teraz wyglądał dokładnie tak, jak kiedyś pokój Zosi. Stały w nim jej stare
meble, a na półkach poukładane były jej lalki i pluszaki. Nawet stare kuferki
Zosi w nim były. Laleczka była trochę zdezorientowana. Po co Zosi dwa pokoje?
Była pewna, że wszystkie te rzeczy jej rodzice wyrzucili, a tymczasem zostały
przeniesione do pokoju obok. Jedynie łóżeczko, które w nim stało było chyba
nowe, bo Tosia nigdy wcześniej go nie widziała. Miało wkoło dużo szczebelków i
było tak głębokie, że zupełnie nie było widać kto w nim jest. Dopiero gdy Zosia
lekko się nad nim nachyliła laleczka zauważyła, że śpi w nim mała dziewczynka,
podobna do Zosi, ale znacznie mniejsza.
- to moja młodsza siostrzyczka. Ma na imię Maja- szepnęła
Zosia odchylając lekko kocyk, którym przykryte było dziecko- teraz jest jeszcze
malutka, ale jak tylko trochę podrośnie będzie się z tobą bawiła i o ciebie
dbała. Już ja tego dopilnuje.Zosia położyła delikatnie przytulankę tuż obok malutkiej
Mai, uśmiechnęła się czule i po cichutku wyszła z pokoju.
Tosia teraz wszystko
już rozumiała. Zosia nie wyrzuciła ani swoich mebli, ani zabawek. Oddała je dla
młodszej siostry. Była już duża i nie potrzebowała tych rzeczy, a małej Mai na
pewno jeszcze się przydadzą. Jak widać, gdy coś przestaje być nam potrzebne nie
trzeba tego od razu wyrzucać, można to oddać komuś, kto jeszcze z tej rzeczy
skorzysta. Z zabawkami jest dokładnie tak samo, gdy przestają się podobać lub
się z nich wyrasta można oddać je innemu dziecku, które jeszcze się nimi
pobawi. Tosia bardzo się cieszyła, że Zosia właśnie tak postąpiła, że nie
wyrzuciła jej tylko oddała młodszej siostrze. Tosi już bardzo brakowało zabaw,
spacerów a przede wszystkim przytulania. Bardzo za tym tęskniła, dlatego teraz
cieszyła się że czekają ją kolejne przygody ale tym razem nie z Zosią a z małą
Mają.
Kiedy dzieci były małe dostawały mnóstwo zabawek, zauważyłam, że wiele z nich nie cieszyło ich tak naprawdę, dlatego część z nich zamykałam w pudełkach na jakiś czas, jak wiele później było radości, gdy ponownie trafiały w ręce dzieci. :)
OdpowiedzUsuńBookendorfina
Superowe rozwiązanie.
UsuńAle cudowna historia~!
OdpowiedzUsuńDziękuję
UsuńHistoria warta opisania! Przeczytam ja mojemu dziecku!
OdpowiedzUsuńDziękuję
Usuńpiękny tekst wzruszyłam się na prawdę. (moja córka ma na imię Tosia- heh jej ulubiona szmaciana lala do tulenia Dorotka, uwielbia jak bawię się z nią śpiewając "ta Dorotka ta malusia, ta malusia...), wygrywa z wszytskimi, drogimi, edukacynymi zabawkami. Dałaś duszę zabawkom- dziękuję
OdpowiedzUsuńDziękuję:) tą bajkę spisałam po 5 latach jej istnienia w naszych głowach. Wersja pierwotna wyglądała inaczej i była zdecydowanie krótsza. Wymyśliłam tą bajkę na poczekaniu. Kaja nie lubi standardowych bajek typu Kopciuszek czy Śnieżka, woli jak jej wymyślam
UsuńMoje dzieci też chciały słuchać bajek, które sama im wymyślałam, czuły, że na bieżąco wymyślam, zatem też i same dopowiadały, zastanawiały się nad szczegółami, odgrywały rólki, a ich wyobraźnia rozwijała się. :)
UsuńPiękna opowieść 😊 chętnie przeczytam ja córce. Zmienię tylko imiona 😉
OdpowiedzUsuńNaprawdę piekna!
Imiona wybrała moja córka:) każdy niech modyfikuje ją wedle własnego uznania. Dziekuje
UsuńPiękna historia. Musisz być bardzo wrażliwą osobą, z ciepłym wnętrzem. Takie historie rodzą się w sercu :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło :)
Dziękuję. Tą bajkę pomogła mi stworzyć córka. Ona wymyśliła sporo rzeczy a ja obrałam to w słowa. Bajkę spisałam po 5 latach jej istnienia w naszynaszych głowach, bo wysłaliśmy ją na konkurs
UsuńDziękuję
OdpowiedzUsuńobecnie zabawki są tak tanie, że dziecko dostaje ich mnóstwo... i po co to komu? ja mam 8 miesięczną córkę, ciągle wydaje jej zabawki, a i tak ciągle jakoś dużo tego wszystkiego...
OdpowiedzUsuńPrzepiękna, magiczna opowieść. Magia zawarta w codzienności. Macie z córcią talent! :)
OdpowiedzUsuńŚwietna historia:) Pozdrawiam razem z moją córką!
OdpowiedzUsuń