25 maja 2017

Nasza Bajka


    Opowiem Wam bajkę o dziewczynce i jej wyjątkowej lalce. Ta bajka też jest wyjątkowa, bo wydarzyła się naprawdę. Dawno, dawno temu, a może to właściwe nie było, aż tak dawno. W pewnym dużym mieście, na parterze starej kamienicy, był sklep z zabawkami. Nie był to jednak taki zwykły sklep. Był co prawda niewielki, ale za to bardzo uroczy. Każde dziecko, a nawet dorosły mógł poczuć się w nim jak w bajce. Półki pełne były zabawek: skarbonki, drewniane kolejki, wiklinowe wózki dla lalek, filcowe różności dla małych dam i wiele, wiele innych wspaniałości. Wizytówką sklepu była z pewnością jego witryna, w której nic nie zostało przypadkowo położone. Zabawki w niej były starannie wyeksponowane, dzięki czemu zachęcały, aby wejść i zerknąć na pozostałe rękodzieła. Na zewnątrz sklepu, tuż nad jego witryną powiewała niebiesko-różowa markiza, a nad nią widniał duży czerwony napis „ Manufaktura Zabawek”. 


Sklepik przyciągał uwagę nie tylko najmłodszych, dorośli również przystawali na chwile i podziwiali wystawę. Na pierwszy rzut oka zabawki niczym nie różniły się od tych, które można kupić w dużych sklepach i marketach. Aby dostrzec ich niepowtarzalność trzeba poznać ich historię. Te zabawki nie powstały w fabryce, ich wygląd to zasługa wielu godzin pracy ludzkich rąk. Właściciele sklepu odnajdywali stare, porzucone przez dzieci zabawki i tworzyli z nich nowe, piękne i naturalne. Wszystkie zabawki w tym sklepie wykonywane były ręcznie, a każdy ich element starannie dopracowywano. Pracownicy sklepu oczyszczali stare zabawki, lalkom rozczesywali często mocno splątane włosy, usuwali wszelkie zniszczone elementy, misiom pielęgnowali plusz, aby znów był miękki i delikatny.  Wszystkim drewnianym zabawkom nadawali nowy kształt i kolor. Sami też projektowali ubranka dla lalek i inne dodatki. Każda zabawka, która została odnowiona w „manufakturze Zabawek” miała swój odrębny styl i charakter. Każda z nich była inna, a lalki nie miały ani makijażu, ani butów na przesadnie wysokim obcasie, dzięki czemu wyglądały bardzo naturalnie.  W sklepowej pracowni codziennie powstawały nowe rękodzieła, które później wystawiane były na sprzedaż. Zabawki w tym sklepie dostawały nowe życie, znów ktoś mógł je kupić. Były wyjątkowe nie tylko ze względu na ich przeszłość, ale też ze względu na ich niepowtarzalność. Nigdzie nie można było kupić drugiej takiej samej lalki czy misia. Dlatego właśnie ten sklep nie był tylko zwykłym sklepem.


W sklepowej witrynie, wśród wielu innych pięknych zabawek leżała lalka przytulanka. Zabawka cała wykonana była z materiału i pluszu, nie miała ani jednego plastikowego elementu. Duże niebieskie oczy i przyjazny uśmiech miała namalowane niezmywalnymi farbami. Włosy zrobiono jej z akrylowej, jasnej włóczki i spleciono je w dwa długie warkoczyki. Ubrana była w błękitną sukienkę, a na nóżkach miała białe, filcowe buciki. Każda mała dziewczynka marzyła o takiej uroczej przyjaciółce. Ta laleczka również miała już kiedyś swoją właścicielkę, która szybko się nią znudziła i po prostu wyrzuciła. Niestety nie wszystkie dzieci dbają o swoje zabawki, niszczą je, a później się ich pozbywają. Na szczęście laleczka trafiła w ręce właścicieli „Manufaktury Zabawek”, którzy zajęli się nią i sprawili, że znów wyglądała jak nowa.
Lalka przytulanka leżała w sklepowej witrynie od niedawna, ale i tak niecierpliwie czekała, aż ktoś po nią przyjdzie. Mimo, że poprzednia właścicielka o nią nie dbała, to wciąż miała nadzieję, że jeszcze kiedyś jakaś dziewczynka zaopiekuje się nią i będzie przytulała każdego wieczora przed snem. Po to właśnie są lalki przytulanki, aby je przytulać i dlatego wykonane są z miękkich, przyjaznych w dotyku materiałów. To one mają sprawić aby dziecko spokojnie zasnęło. Laleczka niestety nie była nigdy jeszcze przytulana. Nie wiedziała jak bardzo może to być przyjemne. 


Leżąc w sklepowej witrynie lubiła obserwować ludzi, którzy mijali sklep i to co się wokół niego działo. Zastanawiała się dokąd ci ludzie idą i dlaczego niektórzy się tak śpieszą, nie zwracając przy tym uwagi na otaczający ich świat. Laleczka zauważyła, że każdy człowiek jest inny. Jedni są wysocy, a inni niscy, jedni mają jasne włosy, a inni ciemne. Owszem czasem widziała uderzająco podobne do siebie osoby, ale tylko pozornie. Na pierwszy rzut oka może i byli tacy sami, ale zawsze coś ich różniło. Mógł to być najmniejszy szczegół ale jednak każdy miał w sobie coś wyjątkowego, niepowtarzalnego. Dokładnie tak, jak laleczka. W sklepie było dużo pięknych lalek, ale nie było dwóch takich samych. Każda wyglądała inaczej. Laleczke bardzo fascynowało, to co widziała za szybą witryny. Była bardzo ciekawa świata i już nie mogła się doczekać, kiedy go choć trochę pozna. Teraz mogła zobaczyć jedynie jego niewielki fragment.


 Pewnego dnia, gdy laleczka jak co dzień obserwowała co dzieje się wokół, jej uwagę zwróciła mała dziewczynka, która wraz ze swoją mamą zbliżała się do sklepu.  Dziewczynka wyróżniała się spośród całego tłumu. Była bardzo wesoła, a uśmiech wręcz nie schodził jej z buzi. Trzymała swoją mamę za rękę i energicznie podskakiwała. Laleczka już dawno nie widziała tak radosnej i beztroskiej osoby. Gdy dziewczynka dostrzegła sklep z zabawkami rozradowana podbiegła do jego witryny. Laleczka zauważyła, że dziewczynka jest nawet trochę do niej podobna. Również ma niebieskie oczy i długie jasne włosy, splecione w dwa warkoczyki. Nawet sukienki miały w tym samym kolorze. Na tym wszelkie podobieństwa się kończyły, przecież przytulanka była zabawką. Dziewczynka przez chwilę przyglądała się każdej zabawce, która leżała w witrynie, po czym swoim drobnym paluszkiem wskazała lalkę przytulankę.
- Mamo kupisz mi tą lalkę? Jest taka śliczna!- wykrzyknęła żarliwie dziewczynka. Mama podeszła do niej, ponownie wzięła ją za rękę i razem weszły do sklepu. Tego właśnie dnia ktoś przyszedł po laleczkę, aby zabrać ją ze sobą i się nią zaopiekować. Jakaż była radość przytulanki, gdy dziewczynka w drodze do domu, tuliła ją w swoich drobniutkich ramionach. Nigdy wcześniej nikt tak jej nie przytulał i dotąd nie wiedziała, że to jest, aż tak miłe. Laleczka miała nadzieję, że tym razem trafiła w dobre ręce i dziewczynka będzie o nią dbała.
- mam na imię Zosia, a Tobie dam na imię Tosia. Od dziś będziemy najlepszymi przyjaciółkami- powiedziała dziewczynka i jeszcze mocniej przytuliła laleczkę. Przytulance bardzo spodobało się nowe imię, które wymyśliła dla niej nowa właścicielka. Do tej pory nie miała żadnego imienia, była po prostu lalką przytulanką.


Tosia była tak wszystkim przejęta, że nawet nie zauważyła, kiedy dotarły do domu Zosi, w którym teraz i ona zamieszka. Nowy dom laleczki był bardzo przestronny i przytulny. Dziewczynka dokładnie pokazała przytulance wszystkie pomieszczenia, a na koniec zabrała ją do swojego pokoju. Pokój Zosi był wręcz idealny. Od razu było widać, że dziewczynka bardzo dba o swoje zabawki. Wszystko w jej pokoju miało swoje miejsce, lalki i pluszaki były starannie poukładane na półkach, a klocki i pozostałe bibeloty dziewczynka trzymała w uroczych, kolorowych kuferkach. Tosia bardzo cieszyła się, że teraz i ona należy do Zosi. Laleczka miała swoje miejsce na półce i jeśli Zosia akurat nie mogła się z nią bawić zawsze tam ją odkładała. Dziewczynka nigdy nie zostawiała swoich zabawek porozrzucanych po pokoju. Jeśli skończyła się czymś bawić odkładała do na miejsce, bądź chowała do kuferka. Tosia lubiła, gdy dziewczynka bawiła się nią, zabierała na spacery do parku, czy na plac zabaw, jednak najbardziej cieszyła się, gdy dziewczynka razem z nią zasypiała. Zosia codziennie przed snem przytulała się do swojej laleczki i spokojnie zasypiała. Tosia czuła się wtedy bardzo jej potrzebna i miała nadzieje, że to właśnie dzięki niej Zosia tak słodko śpi.


Zosia i Tosia stały się najlepszymi przyjaciółkami.  Zosia często  dostawała nowe i ładne zabawki, którymi również się bawiła, ale tą ukochaną zawsze była dla niej Tosia. Dziewczynka wszędzie ją ze sobą zabierała. Bardzo dbała o nią i uważała,, aby nigdzie jej nie zgubić. Niestety pewnego dnia stało się coś strasznego. Rano mama zabrała Zosię na zakupy do dużego centrum handlowego, a po nich obiecała małe lody. Zosia nie lubiła jeździć na zakupy, bo podczas nich trzeba długo chodzić od sklepu do sklepu co było nudne i męczące, ale lody zdecydowanie ją przekonały. Dziewczynka oczywiście zabrała ze sobą Tosię. Niestety Zosia była tak pochłonięta zakupami, a potem wyborem lodów, że zapomniała o swojej małej przyjaciółce.  Tego dnia tyle się działo, że nawet nie pamiętała gdzie dokładnie zostawiła lalkę. Razem z mamą sprawdziły wszystkie miejsca, w których wcześniej były, ale nigdzie nie było laleczki. Zosia była zrozpaczona, nie mogła powstrzymać łez. Bardzo przywiązała się do swojej przytulanki i nawet nie brała pod uwagę, że mogłaby zastąpić jakaś inna zabawka. Mama zapewniła ją, że laleczka na pewno się znajdzie. Poinformowała ochronę o zagubieniu ukochanej lalki i poprosiła o pomoc w jej odnalezieniu.
Zosia zostawiła Tosię na półce pod ladą w cukierni, do której mama zabrała ją na lody. Mimo, że wokół było bardzo dużo ludzi, to nikt jej nie zauważył, było to mało widoczne miejsce zwłaszcza dla wysokich osób. Laleczka była przerażona. Została sama w ogromnym sklepie, wśród tylu obcych ludzi. Nie wiedziała co dalej z nią będzie, czy ktoś ją znajdzie i co z nią zrobi. Najbardziej bała się, że trafi do kosza i już nigdy nie zobaczy Zosi. Bardzo chciała wrócić do swojej właścicielki, ale jej nigdzie nie było. Laleczkę w końcu ktoś dostrzegł, ale to nie była Zosia, to nawet nie była dziewczynka. Tosia trochę się wystraszyła, bo wiedziała, że chłopcy nie lubią lalek. Nie była mu potrzebna i dlatego bała się, że ją wyrzuci. Chłopiec wziął lalkę w dwa palce i popatrzył tak, jak by zobaczył coś ohydnego.
- Mamo zobacz co znalazłam! Dziewczyńska zabawka- wykrzyknął nieco zdegustowany znaleziskiem.
- Pewnie ktoś tu ją zostawił. Na pewno jakaś mała dziewczynka bardzo za nią tęskni. Chodź poszukamy właścicielki i oddamy jej zgubę- powiedziała troskliwie mama chłopca.
Tosia bardzo się ucieszyła, że ktoś ją znalazł i zwrócił Zosi. Tak naprawdę nie wiadomo, kto bardziej cieszył się ze szczęśliwego zakończenia tej przygody, Tosia czy Zosia. Dziewczynka przytulała swoją lalkę z całych sił i obiecała, że już nigdy, przenigdy jej nie zgubi i jeszcze bardziej będzie na nią uważała.


Rodzice Zosi bardzo lubili dalekie podróże, ale nie takie do parku, czy gdzieś za miasto, tylko zdecydowanie dalej. Gdy tylko przychodziło lato, każdy pakował do walizki swoje rzeczy i wyruszali w drogę. Opuszczali dom na kilka dni, ale ani Zosi, ani Tosi nie było z tego powodu smutno, a wręcz przeciwnie. Małe przyjaciół dzięki takim wyprawom poznawały świat i mogły się przekonać jaki jest duży, a zarazem piękny. To było niesamowite, ile ciekawych miejsc można zobaczyć i jak wielu rzeczy można się dowiedzieć podczas takich wyjazdów. Dużym przeżyciem był dla Tosi pierwszy lot samolotem. Gdy razem z Zosia i jej rodzicami wchodziła na pokład ogromnej maszyny, zupełnie nie spodziewała się, że za chwilę zobaczy Ziemię z tak wysoka. Była zaskoczona, gdy po wystartowaniu samolotu wszystko zaczęło się oddalać, robić coraz mniejsze i mniejsza, aż w końcu zniknęło gdzieś za chmurami. Tosia zastanawiała się skąd pilot samolotu wie czy leci w dobrym kierunku , przecież nigdzie nie było żadnych znaków. Wszędzie tylko chmury. A poza tym jak to się dzieje, że tak duża i zapewne bardzo ciężka maszyna oderwała się od ziemi i leci tak wysoko. Świat zawsze fascynował przytulanke, ale teraz była nim wręcz oczarowana. To właśnie lot samolotem uświadomił laleczce jak duża jest Ziemia.


 Przyjaciółki były bardzo zaskoczone, gdy okazało się, że w innych krajach nie mówi się w języku polskim. Spotykali ludzi, którzy mówili w jakiś dziwnych językach, których ani Zosia, ani Tosia nie znały. Zupełnie nie rozumiały, co ktoś do nich mówi.  Zosia czasami starała się pokazać gestami, to co chciała komuś powiedzieć, ale nie zawsze jej się udawało. To było nawet zabawne, gdy Zosia starała się coś pokazać najlepiej jak potrafiła, a ktoś nie wiedział o co jej chodzi. Na szczęście rodzice dziewczynki znali ten dziwny język i w razie potrzeby jej pomagali.  Tosia i Zosia zwiedziły razem wiele przepięknych miejsc. Najbardziej podobały im się wysokie wieże i potężne budynki, przy których one wyglądały niczym jak ziarenko piasku. Zobaczyły też ocean, który był tak ogromny, że nie było widać jego końca. Laleczka oczywiście zastanawiała się, gdzie jest drugi brzeg i co na nim jest. Miała nadzieję, że jeszcze kiedyś się o tym przekona.


Mimo, że Zosia często zabierała Tosię na spacery i w dalekie podróże, laleczka nadal wielu rzeczy nie potrafiła zrozumieć. Często zastanawiała się, dlaczego raz na dworze świeci słońce, a raz księżyc, skąd bierze się deszcz


Pewnego dnia, podczas zabawy w ogrodzie Zosia lekko posmutniała, spojrzała na Tosię i powiedziała, że niedługo będzie musiała iść do szkoły, tak jak inne dzieci w jej wieku.
- Za kilka dni będę musiała zacząć chodzić do szkoły i się uczyć, ale nie martw się będę zabierała cię ze sobą- zapewniła i mocno przytuliła laleczkę. Przyjaciółki dalej kontynuowały zabawę, jednak Tosia nie mogła przestać myśleć o tym co powiedziała jej Zosia. Zastanawiała się jak wygląda ta szkoła i czego dziewczynka będzie musiała się w niej uczyć.
Gdy wakacje się skończyły i rozpoczął rok szkolny, Tosia uważnie przyglądała się, jak Zosia przygotowuje się do pierwszego dnia w szkole. Dziewczynka starannie pakowała do plecaka książki, zeszyty, piórnik z przyborami oraz niewielkie pudełko z drugim śniadanie. Oczywiście, tak jak obiecała zabrała do szkoły też swoja przytulanke.


Jak się okazało szkoła Zosi to ogromny szary budynek, w którym było dużo innych dzieci, chłopców i dziewczynek. Każdy tak jak Zosia miał swój plecak i książki. Każdy poza dorosłymi, którzy stali i witali się z dziećmi. Oni trzymali tylko w rękach dziwne, duże książki. Gdy w szkole rozlegał się głośny dzwonek wszystkie dzieci rozbiegały się do swoich klas, gdzie ktoś już na nich czekał. Ci dorośli, którzy wcześniej witali się z dziećmi, byli ich nauczycielami. Nie musieli nosić plecaków, ani książek, bo oni już wszystko wiedzieli. Teraz ich zadaniem było przekazać tą wiedzę dzieciom. Zosia zawsze bardzo uważnie słuchała tego co mówi nauczyciel i starannie wykonywała polecenia, które trzeba było zrobić w zeszytach bądź podręcznikach. Nauczyciele uczyli dzieci bardzo mądrych rzeczy. Tosia ukryta w plecaku też wielu rzeczy się nauczyła. Już wiedziała, dlaczego raz na niebie świeci słońca, a raz księżyc, skąd bierze się deszcz i jak powstaje tęcza. To było niesamowite, że jedna osoba może, aż tak dużo wiedzieć. Szkoła była jednak bardzo fajnym miejscem. Zosia była wzorową uczennicą, pilnie się uczyła i uważnie odrabiała lekcje. Szybko nauczyła się literek i cyferek, dodawania i odejmowania. Była bardzo z siebie dumna, gdy potrafiła już płynnie czytać i rozwiązywać coraz to trudniejsze zadania matematyczne. Dziewczynka bardzo lubiła chodzić do szkoły i uczyć się nowych rzeczy. Poznała też dużo koleżanek i kolegów, z którymi zaczęła spędzać coraz więcej czasu.


Tosia zauważyła, że jej przyjaciółka jest coraz mniej nią zainteresowana. Zosia zaczęła uczyć się obcego języka, który znali jej rodzice, a po zajęciach w szkole chodziła na lekcje tańca. Dziewczynka miała coraz więcej zajęć i obowiązków, więc wspólne zabawy trwały zdecydowanie krócej. Zosia coraz rzadziej sięgała po swoją lalkę przytulanke i coraz częściej odkładała ją na półkę. Przestała też zabierać Tosię ze sobą do szkoły. W plecaku nosiła już znacznie więcej podręczników i dla laleczki nie było już w nim miejsca. Tosia cierpliwie czekała, aż przyjaciółka znów się nią pobawi, przytuli albo zabierze na krótki spacer.


Zosia zaczęła dorastać i przestała interesować się zabawkami. Zmienił się też jej wygląd. Nie nosiła już włosów splecionych w warkoczyki, ani dziecięcych ubranek. Nie chodziła już na plac zabaw i nie oglądała bajek. Pokój Zosi też znacznie się zmienił. Kolorowe meble z dziecięcymi motywami zostały zastąpione innymi, mniej kolorowymi. Zosia prawie wszystkie swoje zabawki spakowała do ogromnych kartonów, a jej rodzice gdzieś je wynieśli. Półka, na której leżała Tosia też opustoszała. Została na niej tylko Tosia i niewielka drewniana szkatułka, w której Zosia trzymała swoje drobiazgi. To nie był już pokój małej dziewczynki. Teraz Zosia była już duża i wolała spędzać czas z rówieśnikami albo poświęcić go na swoje zainteresowania, niż bawić się lalkami. Zaczęła coraz więcej czasu spędzać poza domem bez mamy i taty, wychodziła gdzieś sama. Nie spędzała już tak dużo czasu w swoim pokoju. Tosia bardzo tęskniła za swoją właścicielką, która już w ogóle nie zwracała na nią uwagi. Laleczka leżała na półce sama i czuła się taka niepotrzebna. Zastanawiała się co rodzice Zosi zrobili z jej starymi meblami i zabawkami. Wiedziała, że gdy komuś coś przestaje być potrzebna, to się to wyrzuca. Bała się, że teraz gdy nie jest Zosi potrzebna, dziewczynka się jej pozbędzie. Przecież Zosia już nawet z nią nie zasypia.


Pewnego dnia dziewczynka podeszła do półki, na której leżała Tosia i wzięła ją na ręce. Laleczka bardzo się ucieszyła, że Zosia sobie o niej przypomniała. Było jej już bardzo źle samej na tej półce. Miała nadzieję, że przyjaciółka teraz chwilę się z nią pobawi, albo przytuli. Zosia popatrzyła na nią czule i poprawiła warkoczyk, który się lekko splątał.
- Musisz się tu sama bardzo nudzić- powiedziała zatroskanym głosem- chodź kogoś Ci przedstawię, na pewno bardzo się polubicie- dodała, po czym razem z laleczką wyszła z pokoju.
Tosia nic z tego nie rozumiała, ale bardzo była ciekawa, gdzie Zosia ją zabiera i kogo chce jej przedstawić. Dziewczynka weszła do sąsiedniego pokoju, który wcześniej wyglądał zupełnie inaczej, był prawie pusty, a teraz wyglądał dokładnie tak, jak kiedyś pokój Zosi. Stały w nim jej stare meble, a na półkach poukładane były jej lalki i pluszaki. Nawet stare kuferki Zosi w nim były. Laleczka była trochę zdezorientowana. Po co Zosi dwa pokoje? Była pewna, że wszystkie te rzeczy jej rodzice wyrzucili, a tymczasem zostały przeniesione do pokoju obok. Jedynie łóżeczko, które w nim stało było chyba nowe, bo Tosia nigdy wcześniej go nie widziała. Miało wkoło dużo szczebelków i było tak głębokie, że zupełnie nie było widać kto w nim jest. Dopiero gdy Zosia lekko się nad nim nachyliła laleczka zauważyła, że śpi w nim mała dziewczynka, podobna do Zosi, ale znacznie mniejsza.
- to moja młodsza siostrzyczka. Ma na imię Maja- szepnęła Zosia odchylając lekko kocyk, którym przykryte było dziecko- teraz jest jeszcze malutka, ale jak tylko trochę podrośnie będzie się z tobą bawiła i o ciebie dbała. Już ja tego dopilnuje.Zosia położyła delikatnie przytulankę tuż obok malutkiej Mai, uśmiechnęła się czule i po cichutku wyszła z pokoju.


Tosia teraz wszystko już rozumiała. Zosia nie wyrzuciła ani swoich mebli, ani zabawek. Oddała je dla młodszej siostry. Była już duża i nie potrzebowała tych rzeczy, a małej Mai na pewno jeszcze się przydadzą. Jak widać, gdy coś przestaje być nam potrzebne nie trzeba tego od razu wyrzucać, można to oddać komuś, kto jeszcze z tej rzeczy skorzysta. Z zabawkami jest dokładnie tak samo, gdy przestają się podobać lub się z nich wyrasta można oddać je innemu dziecku, które jeszcze się nimi pobawi. Tosia bardzo się cieszyła, że Zosia właśnie tak postąpiła, że nie wyrzuciła jej tylko oddała młodszej siostrze. Tosi już bardzo brakowało zabaw, spacerów a przede wszystkim przytulania. Bardzo za tym tęskniła, dlatego teraz cieszyła się że czekają ją kolejne przygody ale tym razem nie z Zosią a z małą Mają.

17 komentarzy:

  1. Kiedy dzieci były małe dostawały mnóstwo zabawek, zauważyłam, że wiele z nich nie cieszyło ich tak naprawdę, dlatego część z nich zamykałam w pudełkach na jakiś czas, jak wiele później było radości, gdy ponownie trafiały w ręce dzieci. :)
    Bookendorfina

    OdpowiedzUsuń
  2. Historia warta opisania! Przeczytam ja mojemu dziecku!

    OdpowiedzUsuń
  3. piękny tekst wzruszyłam się na prawdę. (moja córka ma na imię Tosia- heh jej ulubiona szmaciana lala do tulenia Dorotka, uwielbia jak bawię się z nią śpiewając "ta Dorotka ta malusia, ta malusia...), wygrywa z wszytskimi, drogimi, edukacynymi zabawkami. Dałaś duszę zabawkom- dziękuję

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję:) tą bajkę spisałam po 5 latach jej istnienia w naszych głowach. Wersja pierwotna wyglądała inaczej i była zdecydowanie krótsza. Wymyśliłam tą bajkę na poczekaniu. Kaja nie lubi standardowych bajek typu Kopciuszek czy Śnieżka, woli jak jej wymyślam

      Usuń
    2. Moje dzieci też chciały słuchać bajek, które sama im wymyślałam, czuły, że na bieżąco wymyślam, zatem też i same dopowiadały, zastanawiały się nad szczegółami, odgrywały rólki, a ich wyobraźnia rozwijała się. :)

      Usuń
  4. Piękna opowieść 😊 chętnie przeczytam ja córce. Zmienię tylko imiona 😉
    Naprawdę piekna!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Imiona wybrała moja córka:) każdy niech modyfikuje ją wedle własnego uznania. Dziekuje

      Usuń
  5. Piękna historia. Musisz być bardzo wrażliwą osobą, z ciepłym wnętrzem. Takie historie rodzą się w sercu :)
    Pozdrawiam ciepło :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję. Tą bajkę pomogła mi stworzyć córka. Ona wymyśliła sporo rzeczy a ja obrałam to w słowa. Bajkę spisałam po 5 latach jej istnienia w naszynaszych głowach, bo wysłaliśmy ją na konkurs

      Usuń
  6. obecnie zabawki są tak tanie, że dziecko dostaje ich mnóstwo... i po co to komu? ja mam 8 miesięczną córkę, ciągle wydaje jej zabawki, a i tak ciągle jakoś dużo tego wszystkiego...

    OdpowiedzUsuń
  7. Przepiękna, magiczna opowieść. Magia zawarta w codzienności. Macie z córcią talent! :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetna historia:) Pozdrawiam razem z moją córką!

    OdpowiedzUsuń